Kolejna ciekawą sprawą jest fakt, że na rozmowach rekrutacyjnych nie za wiele osób sprawdza wiedzę praktyczną. Zwykle osoba rekrutująca pyta się o poszczególne etapy kariery wypisane w CV, zadając pytania typu "Co było największym osiągnięciem w firmie X", "Jakie były Twoje zadania, gdy pracowałeś w Y". Udzielając odpowiedzi na nie pokazujemy rekrutującemu czy po pierwsze na prawdę tam pracowaliśmy (można być zatrudnionym jako programista, a w praktyce podawać kawę przez większość dnia). Poza tym sprawdzane jest jaki był nasz zakres kompetencji, jakie były stawiane przed nami problemy i co takiego tak na prawdę wnieśliśmy do firmy. Wszystko fajnie, z tym, że uważam, że dobry ściemniacz i lawirant, poradziłby sobie bez problemu w opowiadaniu czego on nie zrobił i jak pięknie to nie działało. Każdy może przecież upiększać i koloryzować swoje osiągnięcia. Dlatego dziwi mnie fakt, że na rozmowach o pracę nie proszono mnie o pisanie choćby kawałka kodu. A to przecież kod tak na prawdę świadczy o programiście.
Często pojawiają się pytania z dziedziny informatyki, Javy, wzorców projektowych. I to już jest rzeczywiście fajnie, ale uważam, że to wciąż za mało i choćby kawałek kodu do napisania mówił by o wiele więcej, niż tysiące sztampowych, powtarzających się w kółko pytań. W idealnym układzie powinno się prosić o napisanie choćby kawałka kodu, lecz nie zostawiać programisty samemu sobie, a patrzeć jak podchodzi do problemu. Ocenić logiczne myślenie, (nie)szablonowość, radzenie sobie z problemami. Żywe zadanie, żywy problem - to powinno być esencją rozmowy rekrutacyjnej. Chyba tylko w czasie jednej rozmowy o pracę poproszono mnie o napisanie kawałka kodu.
Można zadać sobie pytanie - a co mnie to obchodzi, przecież to nie ja rekrutuje. Niby tak i też nie do końca. Zakładając, że idę do pracy do takiej firmy, gdzie rekrutacja była poprowadzona po łebkach, mogę się spodziewać, że do mojego zespołu trafią: lawiranci, lenie, ściemniacze, cieniasy (lub hybrydy powyższych). O atmosferze pracy świadczy team! Chce pracować z ludźmi fajnymi, ale również osobami, które coś ze sobą wnoszą, kompetentnymi.
Oczywiście jest okres próbny, w praniu wychodzi, kto tak naprawdę się nadaję i każde kłamstewko wypowiedziane w czasie rozmowy o pracę wyjdzie na jaw. Dziwi mnie tylko fakt, że pracodawcom nie przeszkadza taki tryb. Osobiście uważam, że rekrutacja na stanowisko programisty powinna sprawdzać wiedzę kandydata rzetelnie, dokładnie i do bólu. Przynajmniej na to byłem przygotowany, a w kilku firmach nawet nie słyszałem pytań sprawdzających wiedzę, pracodawca brał wszystko na słowo. Dziwi mnie to, ale może rzeczywiście nie mnie to osądzać.
Oczywiście nie powinienem też dramatyzować. Kilka firm przeprowadziło rzetelne rozmowy rekrutacyjne i jeśli kiedykolwiek miałbym usiąść po drugiej stronie stołka, być osobą zadającą pytania, na pewno korzystałbym z doświadczenia z tamtych spotkań, które uważam za naprawdę udane.
piątek, 20 czerwca 2008
Rozmowy rekrutacyjne - esencja cz. 2
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Wiesz dlaczego nie robi się zadań praktycznych na rozmowach? Jeżeli chcemy kogoś rzeczywiście przetestować to musimy dać mu poważniejszy problem. Rozwiązanie go wymaga zazwyczaj trochę czasu, a tego nie ma zbyt dużo. Z drugiej strony problemy proste nie pokażą co dany delikwent rzeczywiście potrafi. Można dać "killersa" w rodzaju prezentowanych na tym blogu. To jest zły pomysł, bo wymaga wiedzy książkowej i nie sprawdza wiedzy praktycznej.
Jest też druga strona medalu. Wiele małych firm kiedyś działało w ten sposób, że projekt był "pisany" na rozmowach kwalifikacyjnych i w ramach okresów próbnych. Całość składał na koniec znacznie mniejszy zespół i było git. Z tego powodu wiele osób nie lubi pisać programów czy prac "prezentacyjnych" wietrząc w nich tego typu podstęp.
To może byś podał nazwy tych firm, których proces rekrutacyjny uważasz za właściwy? :)
Przeczytałem serie Twoich wpisów na blogu i ogolnie zgadzam sie z Tobą w kwestii tego, że źle jest trafić do teamu bumelantów i innych ściemniaczy czy (byłych) studentów bez doświadczenia. Dlatego byś może pomógł zaoszczędzić trochę czasu w poszukiwaniu odpowiedniego pracodawcy we wro.
A co do "java killersów" na rozmowach to po to jest chyba SCJP, aby takich killersów nie było na rozmowie (szczególnie jeśli posiadasz certyfikat).
Z reszta chyba lepiej dla pracodawcy badac wiedze z GoF niż SCJP
Prześlij komentarz